KB RPG#7: Gracze

Kurcze, to już siódma edycja. Nieźle. To znaczy – bardzo fajnie, że cała inicjatywa nie padła po miesiącu. A tu już ponad pół roku. Tym razem Encu zabrał się za prowadzenie i rzucił bardzo obszernym i ogólnym tematem – Gracze. Najpierw był tutaj całkowicie inny wpis. Jednak postanowiłem całego skasować, by skupić się na pewnym aspekcie tego dość pojemnego zagadnienia. Porozmawiajmy o Graczkach.

W swojej dość krótkiej karierze z grami fabularnymi, praktycznie od samego początku miałem dość dużą styczność z płcią piękną. Pamiętam, że pierwszy raz grałem z Graczką gdzieś w okolicach 99 roku w Warhammera. Potem przyszło mi także mistrzować. Przez czas licealny jakoś tworzyło się grupy głównie męskie. Co nie oznacza, że panie nie trafiały się do ekip. Studia pozwoliły jednak ponownie wrócić do składu mieszanego. Jest to o tyle ciekawa ekipa, że poza moją przyszłą Żoną tworzą ją także zaprzjaźniona z nami para.

Zapewnie dalej pojawią sie truizmy. Nie wykluczam, że także nieco głupot. Jednak obcowanie z Paniami na sesjach pozwoliło mi zaobserwować pewne ciekawe zachowania.

1. Panie nie lubią walki i przemocy – bzdura. Panie i Panowie lubią te elementy tak samo, to znaczy zależy od osoby grającej. Co mnie nieraz mocno zadziwiło, to poziom agresji jaki Graczki reprezentują podczas starcia, czy też innej sytuacji adrenalinogennej. Wydaje się, że niektóre z nich wręcz lubują się w okazywaniu swojej przewagi fizycznej w świecie gry. Tym samym można spokojnie między bajki włożyć kolejny punkt:

2. Panie wolą sesje romantyczne i głębokie psychologicznie. Owszem, są takie Graczki, tak jak i są Gracze, którzy preferują sesje dedektywistyczne nad walkę. Co nie zmienia faktu, że to nie jest żadna reguła.

3. Panie lepiej grają. Tak, zdecydowanie. I mówię to z pełną świadomością, Graczki są często lepsze niż Gracze. Wydaje mi się, że mocniej angażują się w przygodę. Faktycznie chcą być daną postacią, śledzą los wydarzeń. Co więcej, dla mnie jako mężczyzny, mają zaskakujące pomysły. Nieraz musiałem mocno improwizować, gdy jakaś Graczka postanowiła zrealizować swój plan. Przy czym mówię to w jak najbardziej pozytywnym wydźwięku.

4. Cienka linia niewiary. Niestety, powiązane jest to z poprzednim punktem. Niektóre Graczki wczuwają się aż za mocno. Potem mogą z tego wyjść różnego typu nieporozumienia. Dobrze więc czasem przypomnieć Paniom, że to tylko gra.

5. Mechanika ssie – a to już taka uwaga na marginesie. Nie wiem czemu, ale chyba żadna Graczka z którą miałem styczność nie przywiązywała jakiejś szczególnie dużej uwagii do kwestii mechanicznych. Jasne, wykonywały testy, wiedziały co ma wypaść. Ale nie „koksowały” swoich postaci. Nie przesiadywały pół dnia z podręcznikami i ołówkami, by stworzyć jakieś mechaniczne kombo. Raczej starały się stworzyć wizję prowadzonej postaci, swoistą fabularną drogę rozwoju i potem konsekwentnie ją wypełniać.

6. Pełna kulturka. To jest problem raczej Graczy, a nie Graczek. Niestety często bywało tak, że samiec musiał się popisać, jaki to on nie jest fajny. Szkoda tylko, że czynił to kosztem sesji. Innym typem zachowania jest nadmierne pokazywanie, jakim to jest dobrym i miłym człowiekiem. Cóż, powiem tylko, że niektóre Panie na sesjach też potrafią rzucić mięsem. Bądźmy naturalni, to wszystkim wychodzi na dobre.

Nie powiedziałem nic odkrywczego? Pewnie że nie. Co nie zmienia faktu, że ta większa część erpegowców to jednak Panowie. A szkoda, bo Panie są świetnymi towarzyszkami nie tylko na czas sesji 🙂

Tagi: ,

O Chavez